Domowy wypadek


Witam,

Wczoraj przydarzył mi się wypadek domowy, który wam opiszę, gdyż jego głównym bohaterem było szkło dekoracyjne i stołowe z mojej kolekcji, a jak już wam wiadomo, moja kolekcja zakłada się ze szkła firmy Glassworks.

Wczoraj, postanowiłem przetrzeć z kurzu wszystkie moje szklane przedmioty, czyli: wazony, świeczniki, filiżanki, talerze i inne dzbany i całą resztę, oraz pułki, na których te szklane cacka stoją.

Wszystko przebiegało normalnie i spokojnie, do momentu, gdy musiałem użyć drabiny, by po przecierać zawartość górnych półek regału. Niestety, od pewnego czasu, mam lęk wysokości. Sam nie wiem dokładnie, od kiedy, gdyż, jako dziecko im wyżej udało mi się na coś wleźć, tym lepiej i żadnego lęku nie było, a wręcz przeciwnie, nie jedne buty rozwaliłem usiłując wejść na drzewo... Niestety, wraz z dorosłością, ów stan rzeczy, niepostrzeżenie się zmienił i teraz, wysokość dwóch metrów z perspektywy drabiny, wydaje mi się bezdenną przepaścią, w którą oczywiście zaraz niechybnie wpadnę. Niestety, życie jest życiem i czasem na drabinę wejść trzeba. Tym razem było dokładnie tak samo i gdy tylko wszedłem na aluminiową drabinkę, natychmiast zaczęły mi drżeć nogi. Zazwyczaj na drżeniu się kończyło, gdyż jedną ręką, kurczowo, trzymałem się uchwytu drabiny, a drugą wycierałem, naczynia i pułki. Tym razem jednak, w pewnym momencie się zachwiałem. W odruchu, ręką, którą trzymałem szmatkę, złapałem się pułki, którą właśnie wycierałem. Niestety, półka, była elementem ruchomym, gdyż swobodnie, leżała na czterech kołkach, i w żaden sposób, nie była na stałe przytwierdzona, do regału. Jak łatwo było przewidzieć, półka, zaczęła się wysuwać, tylna część pułki, spadła z dwóch kołków, pólka natychmiast, obróciła się o dziewięćdziesiąt stopni, całe szkło dekoracyjne i stołowe, natychmiast zsunęło się na poniższą półkę. Rozległ się potężny jazgot, uderzającego o siebie szkła, gdyż poniżej, również znajdowały się wazony, świeczniki i inne szklane przedmioty. Część szkliwa z dolnej półki, wypchnięta, przez spadające przedmioty z góry, z hukiem, rozbijała się o podłogę. W tym wszystkim, jakimś cudem, ja utrzymałem się na drabinie, choć zupełnie nie wiem, jakim cudem...

Gdy już lawina ustała i związany z nią łomot, zszedłem powoli na podłogę, by sprawdzić, co ucierpiało, gdyż z perspektywy, drabiny, wyglądało na totalny pogrom. Gdy stanąłem na podłodze, zobaczyłem, że nie jest tak tragicznie. Firma Glassworks, naprawdę robi bardzo dobre szkło, nie dość, że jest piękne i ma dusze, to jednak też jest wytrzymałe i trwałe. Owszem, co delikatniejsze wazoniki, się potłukły, jednemu świecznikowi, brakowało jednego uchwytu na świeczkę i trochę groteskowo wyglądał, z dwoma całymi kielichami na świeczki i jednym kikutem, gdyż pierwotnie, był to świecznik na trzy świeczki. Oczywiście, filiżanki, jako te najdelikatniejsze, poszły praktycznie w pył, ale za to mój piękny, duży wazon, który był przeze mnie uwielbiany, przetrwał bez szwanku.

Cóż, pomyślałem, czasem i tak bywa. Będzie trzeba uzupełnić kolekcję i pomyśleć, nad przeróbką regału tak, by już szkło nie było poddawane, próbie wytrzymałościowej, choć, jak na taki wypadek, straty były niewielkie i za to gratulacje należą się firmie Glassworks.

Komentarze

Popularne posty