Pechowa Impreza
Witajcie,
Opisywałem wam, w poprzednim poście, o wypadku, który mi się
przytrafił, przy sprzątaniu kurzu, który próbował zmniejszyć naturalne
lśnienie, mojej kolekcji szkła stołowego i dekoracyjnego firmy Glassworks.
Przy okazji właśnie tego zdarzenia, przypomniała mi się inna
przygoda, która również przyniosła pewne straty.
Jakiś rok temu, zrobiliśmy sobie z dwoma kolegami z pracy
taką sobotnią domówkę u mnie w mieszkaniu.
Było całkiem miło i oczywiście nie obeszło się bez piwa. Ja
generalnie bardzo rzadko piję i bardzo mało, gdyż jak ja to zwykłem mówić, w
mojej rodzinie wypito już tyle alkoholu, że na trzy pokolenia do przodu już
wystarczy. Tamtego jednak dnia, pozwoliłem sobie na pewne ustępstwa od moich
limitów spożycia alkoholu. Atmosfera była bardzo miła i tak niepostrzeżenie,
okazało się, że zaczyna mi nieźle szumieć w głowie. Koledzy również bawili się
świetnie i gdy odmówiłem otwarcia kolejnego piwa dla siebie, obydwaj
stwierdzili, że choć pół, ale jeszcze muszę z nimi wypić. Niestety uległem i
okazało się to zgubne w skutkach. Wstałem, by pójść do łazienki, ale niestety,
nogi mi się zaplątały, zatoczyłem się na meblościankę, rozpaczliwie machając
rękami, zrzuciłem dość spory wazon z mojej kolekcji. Wazon niestety upadł
nieszczęśliwie i się rozleciał w drobny mak. Przez moje zamroczenie, przebiła
się myśl, że to był ręcznie wykonany wazon Glassworks i wielka szkoda, że się pot
ług, ale alkohol zrobił swoje i wnet po żalu nie pozostał ślad. Gdy ja w końcu
dotarłem do łazienki, kolega, postanowił posprzątać, to, co pozostało po
wazonie. Udał się do kuchni, wziął akcesoria stosowne, wrócił do pokoju i
począł sprzątać. Niestety i jego równowaga zawiodła i ponownie rozległ się
brzęk tłuczonego szkła. Gdy wychynąłem z łazienki, zobaczyłem, że kolega Roman,
siedzi oparty o meblościankę, z jego głowy leci krew, a tuż obok niego, leży
coś, co było do niedawna świecznikiem. Spytałem, co się stało, na co drugi
kolega Krzysiek, odrzekł, że Roman, gdy sprzątał, w pewnym momencie gwałtownie
usiadł sobie, z impetem plecami uderzył w regał i na głowę spadł mu świecznik.
Roman był teraz mocno zamroczony, gdyż świecznik dopełnił dzieła, co razem z
alkoholem spowodowało, iż Roman zupełnie zagubił kontakt z rzeczywistością.
Razem z Krzyśkiem, chcieliśmy go podnieść, ale niestety, tym razem Krzyśkiem
zarzuciło, uderzył w regał i znów pod wpływem wstrząsu posypała się tym razem
lawina pucharów, również firmy Glassworks, zasypując Krzyśka obficie. Na
szczęście, Krzyśkowi nic się nie stało. Otrząsnął się ze zdumienia i tym razem,
ostrożnie poczęliśmy podnosić Romana. Jazgot, który wywołały spadające puchary,
obudził Romana i ten, wydatnie pomógł nam w jego podnoszeniu. Zaprowadziliśmy
go na kanapę, Krzysiek przyniósł ręczniki i powstrzymaliśmy krwawienie z Głowy
Romana, które na szczęście nie było obfite.
Postanowiłem, że już lepiej dziś, sprzątać niczego nie
będziemy, gdyż to sprzątanie, tylko uszczupla moją kolekcję szkła dekoracyjnego
i stołowego i nie bardzo chcę tracić jeszcze jakieś wazony, świeczniki, lub
inne cenne przedmioty firmy Glassworks.
Reszta wieczoru, przebiegła już bez dalszych perypetii, no
poza tym, że Roman usnął na dobre na kanapie, ja w fotelu, a Krzysiek spał na
krześle przy stole, z głową na blacie stołu, tuż obok swojego piwa, którego już
nie dał rady skończyć.
Komentarze
Prześlij komentarz