Opowiadanie cz. 182
Rekonesans Czarodziejki nie trwał długo, może dziesięć
minut. Po powrocie oznajmiła że to będzie
prostsze niż sądziła. Teren pomiędzy pałacem a jeziorem jest
praktycznie niezaludniony. Nad samym
jeziorem dopiero jest zaledwie kilka chałup. Natomiast samo
jezioro jest imponujących rozmiarów.
Podejrzewam że stojąc przy brzegu nie da się dostrzec
drugiego brzegu. Zastanowiło Ją to ,
jest naprawdę ogromne.
Zbierajmy się więc, jeśli już wiesz gdzie znikamy, a gdzie
się pojawiamy. Przerwałem Jej rozmyślania.
Wiem, wiem, chodźmy. Zdecydowała.
Odstawiłem szklaneczkę na stół i ruszyłem za Czarodziejką.
Gdy Kona i Czester szli po konie natknęli się na Wiktora,
który właśnie kontrolował bieżące sprawy.
Wizytował właśnie budynki gospodarcze, w tym również
stajnie, gdzie zawsze osobiście doglądał
swoje ulubione konie. Na dodatek Jaśnie Pan należał do tych
gospodarzy
którzy lubią dobrze wiedzieć co się dzieje w Ich majątku,
żeby w razie czego w porę interweniować.
Nie zdziwiły go wcale plany Kony i Czestera, pochwalił nawet
ten pomysł przejażdżki nad jezioro.
To bardzo ładne miejsce. Dobrze że moja małżonka zaplanowała
sobie drzemkę bo prawdopodobnie
Nalegałaby abyśmy Wam towarzyszyli, a ja mam tym czasem
trochę spraw na głowie, rozumiecie
obowiązki. Pamiętajcie o wieczornym przyjęciu. Dodał i
ruszył w swoją stronę.
Ciesząc się ze sprzyjającego nam szczęścia wsiedliśmy na
konie i ruszyliśmy w stronę miejsca,
które tym razem znała tylko Kona.
Opowiadanie powstało dzięki firmie Glassworks produkującej
szkło stołowe, Szkło dekoracyjne,
szklane świeczniki, szklane wazony, szklanki, kieliszki,
szkło barowe, dzbanki, karafki.
Komentarze
Prześlij komentarz