Opowiadanie cz. 186
Dookoła nie było nikogo. Ja, Kona, Benito i Paulo byliśmy
jedynymi ludźmi obecnie w najbliższej
okolicy, tą pewność miała przede wszystkim Kona, a ja
wiedziałem że wie o czym mówi.
Zrezygnowaliśmy z wypłynięcia łodzią na jezioro.
Kontynuowaliśmy spacer po kei słuchając uważnie tego co mają
do powiedzenia nasi sprzymierzeńcy.
Głównie mówił kupiec, mówił konkretnie i wiarygodnie.
Oczywiście zaczął od tego jak
Całkiem przypadkiem został świadkiem rozmowy na poddaszu
karczmy.
Jestem Waszym dłużnikiem, dodał w pewnym momencie Benito,
nie dopuszczę żeby stała się Wam
jakaś krzywda. Dokładnie! Wtrącił Paulo, reakcja z naszej
strony była bezdyskusyjna, to dotyczy
wszystkich kupców robiących interesy w tych stronach i
pozwolę sobie mówić w imieniu całego
środowiska kupieckiego, wszyscy jesteśmy waszymi dłużnikami.
Tylko dzięki Wam ta zbrodnicza
działalność została zdemaskowana. Należy również zakończyć
tę sprawę raz na zawsze, szczególnie że
wiemy już kto za tym wszystkim stał. Sprawiedliwość musi
zatriumfować.
Tak, tu się zgadzamy w zupełności. Powiedziałem.
Jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni za ostrzeżenie, za
życzliwość i Waszą odwagę.
Wyjeżdżamy jutro po południu, do tego czasu pomyślimy jak
uniknąć kłopotów ze strony sędziego i
biskupa. Jeszcze dziś wieczorem na przyjęciu u Jaśnie
Państwa będziemy mieć okazję poobserwować
Ich zachowanie. To nawet zapowiada się ciekawie, dodała
Kona.
Musicie być ostrożni, nie można tego lekceważyć. Powiedział
Benito z przejęciem.
Spokojnie, nikt tu nikogo nie lekceważy. Jednak teraz dzięki
Wam przyjaciele wiemy
O wszystkim i mamy ogromną przewagę nad nimi i zamierzamy to
wykorzystać.
My znamy Ich karty Oni naszych nie. Po tym stwierdzeniu na
twarzach
karczmarza i Kupca pojawiły się uśmiechy.
Opowiadanie powstało dzięki firmie Glassworks produkującej
szkło stołowe, Szkło dekoracyjne,
szklane świeczniki, szklane wazony, szklanki, kieliszki,
szkło barowe, dzbanki, karafki.
Komentarze
Prześlij komentarz