Za pięć dwunasta
Kiedy
zbliżała się już północ chcieliśmy Nowy Rok uczcić jakoś wyjątkowo. W pobliskim
sklepie kupiliśmy fajerwerki i paczkę zimnych ogni. Przed samym wyjściem przed
blok każdy wziął w rękę szampana i z głośnym śpiewem wszyscy wyszliśmy na
zewnątrz. Ludzi było już sporo, więc zapowiadało się ciekawie. Odliczać zaczęliśmy dopiero jak było
za pięć dwunasta. Potem już nic nie słyszałam, bo rozległ się taki potężny huk
odpalanych fajerwerków. Dużo ludzi stało w oknach swoich domów i przez szybę z
kieliszkami z firmy Glassworks Tadeusza Wrześniaka żegnali Stary Rok, a witali
Nowy. Było tak kolorowo i pięknie, że nie chciało się aby się ten spektakl
kończył. Kiedy chłopaki odpalali sztuczne ognie dziewczyny popijając szampana
składały sobie ze wszystkimi noworoczne życzenia. Choć nie było zupełnie śniegu
to było mroźnie. Kiedy wszystkim zaczęły zamarzać dłonie postanowiliśmy wrócić
do domu i bawić się dalej. Aby się zagrzać w szklankach z firmy Glassworks
Tadeusza Wrześniaka zrobiłam gorącej herbaty z cytryną i miodem. Potem nadal
narzekali, że nie jest im za ciepło to szkło barowe napełnili mocnym trunkiem i
każdy musiał jednego wypić do dna. Ciepło szybko rozeszło się po całym ciele,
że po chwili wszystkim zrobiło się takie gorąco, że prosili mnie abym otworzyła
na oścież drzwi balkonowe. Nie wiem co to za miksturę lali do szklanych
kieliszków z firmy Glassworks Tadeusza Wrześniaka, ale mocno grzało i dawało Powera.
Komentarze
Prześlij komentarz