Kłopoty ze słuchem.
Dzień jak co dzień, choć nie do końca.
Ostatnio mam to znaczy miewam, kłopoty ze słuchem.
Zjawisko to występuje nader często, za często.
Nie słyszę żeby wstała. Nie słyszę żeby się myła.
Nie słyszę żeby jadła śniadanie, żeby myła zęby.
Ostatnio nie słyszałem żeby sprzątała swój pokój mimo że
zleciłem to już chwilę temu.
Mija długa chwila i nic, nic nie słychać.
Myje uszy bo nie wierzę, może to tylko kwestia tego.
Nie, po umyciu uszu nie wiele się zmieniło nadal słyszę że
nie słyszę.
Nie słyszę żeby odrabiała zadania domowe, nie słyszę próby
na instrumencie.
Już dawno jak nie słyszałem żeby czytała lekturę.
Słyszę za to dźwięki których nie powinno być.
Dźwięki zabawy, oraz
szaleństwa. Dźwięki których nie powinienem słyszeć na ten moment.
Co ja słyszę? Jestem w szoku, więc jednak coś słychać.
Ciamkanie, dochodzi do moich uszu. Głośne ciamkanie jakby
ciamkał tyranozaur.
Zaraz po tym słyszę całkiem wyraźnie, co mnie w zasadzie
zdumiewa, dźwięk tłuczonego szkła.
Szklany wazon, szklany świecznik i szklana karafka jakimś
cudem zetknęły się z podłogą
co ma fatalne skutki. Słyszę to wyraźnie, więc już sam nie
wiem co to ma znaczyć.
Raz słyszę, innym razem nie słyszę.
Niepokojące jest to że słyszę tylko to czego nie chciałbym
słyszeć.
Nie słyszę żebyś poszła z psem na spacer.
Poczekam cierpliwie, może w końcu usłyszę coś co chcę
usłyszeć.
Kamil dasz mi czekoladę? Zaskakujące? Nie.
Radość mnie jednak ogarnia, to nie wina uszu.
Komentarze
Prześlij komentarz